W lipcu 2024 odbędzie się jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Hiszpanii – 47. Międzynarodowy Festiwal Teatru Klasycznego w Almagro.
Co roku w czasie festiwalu honoruje się osobę, której praca na rzecz rozwoju i rozpowszechnienia barokowego dziedzictwa artystycznego miała fundamentalne znaczenie. Na liście wyróżnionych są przedstawiciele wszystkich zawodów związanych z teatrem: reżyserzy (Helena Pimenta, 2022), aktorzy (Pepa Pedroche, 2017), menedżerowie kultury (Jose Manuel Garrido, 2011), reżyserzy światła (Juan Gómez-Cornejo, 2018), projektanci kostiumów (Lorenzo Caprile, 2023), czy teoretycy (César Oliva, 2010).
W tym roku swój hołd, jak można we wzniosłym porządku przetłumaczyć hiszpańskie słowo homenaje, odbierze Laila Ripoll. Dramatopisarka i reżyserka, związana od ponad trzech dekad z grupą teatralną Micomicón, była obecna w trakcie prezentacji programu festiwalowego w madryckim Teatro de la Comedia, 18 kwietnia 2024.
Miałam okazję ją poznać dwa lata wcześniej, podczas szkoły letniej Akademii Sztuk Scenicznych Hiszpanii w Santander. Prowadziła warsztat dramaturgiczny, a że jej sztuki historyczne, zwłaszcza na temat wojny domowej i Hiszpanów więzionych w obozie koncentracyjnym w Mauthausen – El triángulo azul (Niebieski trójkąt), El convoy de los 927 (Konwój 927) – są znakomite, uczestniczyłam w nim z dużym przejęciem. Pamiętam, że trzeba było spontanicznie wybrać temat na krótką scenkę, a potem połączyć jego tematykę z bohaterem z mitologii. Laila mówiła, że wielu autorów tka swoje opowieści na bazie mitów, nawet jeśli widz nie jest tego do końca świadomy. Poza satysfakcją z pracy praktycznej po hiszpańsku został mi na pamiątkę rysunek zamieszczony w kajeciku, którym obdarowano uczestników. Jego autorem jest wspomniany wyżej César Oliva, wybitny badacz teatru, który jak widać jest człowiekiem wielu pasji.
Tuż po prezentacji tegorocznego Festiwalu w Almagro zadałam Laili Ripoll trzy pytania i oto efekt:
Jak się czujesz jako artystka uhonorowana przez tak prestiżową „markę kulturalną”, jak Festiwal Teatru Klasycznego w Almagro?
Almagro jest zupełnie jak moje miasto. Wracam tam każdego roku, niezależnie od tego, czy mam swój spektakl, czy nie. Po raz pierwszy pojechałam do Almagro w 1991 roku i od razu się zakochałam. Zachwyca mnie wszystko, co związane z festiwalem, który podarował mi nie tylko wiele doświadczeń zawodowych, ale też osobistych, wiele przeżyć. Więc wyrazy uznania ze strony twórców festiwalu są dla mnie kolejnym prezentem.
Jakie wartości przekazuje swoim widzom Festiwal w Almagro? Myślę także o widzach spoza Hiszpanii, na przykład z Polski.
Z jednej strony uważam, że znajomość klasycznego teatru hiszpańskiego to skarb, którego nie doceniliśmy w pełni, mam na myśli generalnie osoby hiszpańskojęzyczne, a szczególnie Hiszpanów. Więc festiwal oferuje zanurzenie przez miesiąc w uniwersum hiszpańskiego Złotego Wieku. Teatr jest obecny w całym mieście, a sam budynek teatralny, czyli corral de comedias, to unikatowy zabytek w skali Europy, który nadal funkcjonuje.
Kolejną wielką atrakcją są ludzie, życie nocne, zabawa, żarty, tarasy, piwo, pisto (smażone warzywa), lomo (polędwica wieprzowa) i bycie razem. Przejście przez plac w Almagro w porze aperitifu w niecałe półtorej godziny jest niemożliwe, bo wszędzie spotyka się ludzi i wszędzie trzeba się zatrzymać, żeby porozmawiać i to jest radość.
Polscy widzowie są zaznajomieni z dorobkiem autorów Złotego Wieku, bo w Polsce powstały znakomite inscenizacje sztuk Calderóna, czy Lopego de Vega. Innymi słowy, historia związków Polski z hiszpańską klasyką jest naznaczona miłością i głębokim zrozumieniem. Nie sposób zagłębić się w studia nad twórczością klasycznego teatru hiszpańskiego bez uwzględnienia twórczości polskiej.
Co było dla ciebie największym wyzwaniem związanym z reżyserowaniem klasyki?
Myślę, że największych trudności przysporzyła mi La judía de Toledo (Żydówka z Toledo) Lopego de Vega, ponieważ szybko zanurzyłam się w tekst, który okazał się o wiele bardziej skomplikowany, niż się spodziewałam.
Bardzo dziękuję.
„El trangulo azul”, dziękuję za polecenie. Mój dziadek był więźniem Mauthausen, jako „obywatel Niemiec, narodowości polskiej.” Ślązak.