W centrum Madrytu znajduje się dzielnica Las Letras, w XVI i XVII wieku enklawa literatów. Zamieszkiwały ją najznakomitsze pióra Złotego Wieku: Miguel de Cervantes, Francisco de Quevedo, Luis de Góngora i bohater tego wpisu – Lope de Vega.
Kiedy słyszymy nazwisko Lopego de Vega, umiemy przywołać kilka tytułów jego sztuk, ale gdyby ktoś zapytał dla jakiego teatru i dla jakiego widza pisał, byłoby już trudniej. Lopemu, jak większości śmiertelników, zależało nie tylko na doczesnej sławie, którą udało mu się zdobyć, ale także na regularnych dochodach. Zwłaszcza, że prawie zawsze miał na utrzymaniu jakąś niewiastę i dzieci. Jego sztuki znajdowały się na afiszach corrales de comedias, pierwszych hiszpańskich teatrów publicznych, do których wstęp był płatny. Ich sceny wznoszono na wewnętrznych patiach pomiędzy budynkami. Najsłynniejsze madryckie corrale, Corral de la Cruz i Corral del Príncipe, znajdowały się przy ulicach, od których wzięły nazwy (wciąż jesteśmy w dzielnicy Las Letras). Grano w nich przy świetle dziennym, więc spektakle musiały się kończyć przed zachodem słońca. Nie było kurtyny, nie było garderób, scenografia praktycznie nie istniała. Wierzono w wyobraźnię widza. Kwiat w doniczce symbolizował ogród. Kostium był za to bogaty – miał oczarować publiczność i dostarczyć jej informacji o postaci.
Na widowni corrali były sektory męski i żeński. Mężczyźni oglądali spektakle na patio – na stojąco lub siedząc na ławkach, a kobiety zajmowały miejsca w lożach naprzeciwko sceny, zwanych cazuelas. W charakterze lóż wykorzystywano także balkony okolicznych domów. Corrale miały swoisty kodeks. Z powodu drewnianej konstrukcji palenie było w nich zabronione. Widzowie mogli za to jeść, pić oraz ciskać różnymi akcesoriami, jeśli nie podobała im się sztuka. Nad ich zachowaniem czuwał unikatowy w swym powołaniu Utrzymywacz porządku (El mantenedor del orden). Innym kłopotem był niedostatek urządzeń sanitarnych, a raczej mówiąc całkiem szczerze – ich brak. Z tych i kilku innych powodów w XVIII wieku corrale zakończyły swój żywot. Jeśli jednak ktoś pragnie przenieść się w czasie, czeka na niego Corral de Comedias de Almagro. Miasto położone we wspólnocie Castilla-La Mancha jest słynne także z Międzynarodowego Festiwalu Teatru Klasycznego.
Dom Lopego de Vega znajduje się pod adresem calle Cervantes 11. Dramatopisarz mieszkał w nim przez dwadzieścia pięć lat, do swojej śmierci w roku 1635. Równo trzysta lat później otwarto w tym miejscu muzeum – Casa Museo Lope de Vega. Można je zwiedzać podczas wizyty z przewodnikiem zupełnie za darmo, wystarczy się zapisać na konkretną godzinę. Czekając na swoją kolej, możemy zajrzeć do ogrodu, jest zupełnie czarowny i cichy (poza ptasimi trelami z taśmy). Nie do wiary, że tuż „za ścianą” znajduje się słynne Paseo del Prado z kompleksem najsłynniejszych muzeów i niekończącymi się kolejkami do kas.
Wspinając się na pierwsze piętro, trafiamy do miejsca skupienia i modlitwy zwanego oratorio. Znajdowało się w nim niegdyś mnóstwo świętych figur, choć dzisiaj ich liczba także jest imponująca. Centralne miejsce zajmuje figura Świętego Izydora, patrona Madrytu, którego Lope darzył szczególną atencją.
Kontemplując oratorio można usłyszeć dwie ciekawostki. Pierwsza dotyczy faktu, że gdy po burzliwym miłosnym życiu, dramatopisarz zapragnął wyciszenia i przyjął święcenia kapłańskie, sam odprawiał w swym domu codzienną mszę. Druga wiąże się ze specyfiką siedemnastowiecznej architektury hiszpańskiej. Otóż sypialnia Lopego była usytuowana względem oratorio w ten sposób, aby przez małe okienko mógł on widzieć ołtarz. Tak samo wyglądała sypialnia królewska.
Tym sposobem trafiamy do sypialni. Warto zauważyć, że łóżko jest dość niewielkie, podobnie niskie są drzwi w całym domu. Nie mam pojęcia, jakiego wzrostu był Lope de Vega, ale ewidentnie standardy w tym względzie uległy zmianie. Mój kadr tego nie uchwycił (cena za uwiecznienie okienka!), ale pod jego głową piętrzyły się wysokie poduszki. Nie lubił spać na płasko, jak w trumnie. Preferował pozycję półsiedzącą.
W trakcie zwiedzania można usłyszeć mnóstwo anegdot na temat podbojów i małżeństw autora Psa ogrodnika oraz dojść do wniosku, że było to życie wypełnione tragicznymi zwrotami. Jego dzieci nie dożywały młodzieńczego wieku, ukochane kobiety umierały przedwcześnie albo popadały w obłęd. Raz Lope został nawet porzucony i z powodu literackiej zemsty trafił do więzienia oraz został wygnany z królestwa Kastylii na dwa lata, ale to już zupełnie inna historia…
Czas na gabinet, w którym powstały dzieła takie, jak Owcze źródło, czy La dama boba. Lope de Vega wykazywał się nieprawdopodobną pasją twórczą. Legenda głosi, że był autorem 1500 sztuk teatralnych, z których zachowało się 500, a jego autorstwo potwierdzono w 341 przypadkach. Z pewnością miał na to wpływ także rytm życia teatralnego – od pierwszej próby do premiery mijały zaledwie dwa tygodnie! Stałe zespoły teatralne, które pojawiły się wraz ze stałymi scenami, miały w repertuarze około pięćdziesięciu pozycji!
Oto jadalnia. Co lubił Lope? Na śniadanie jadał torreznos, czyli smażony boczek oraz konfiturę ze skórki pomarańczowej zanurzonej w miodzie. Popijał te specjały aguardiente (w wolnym tłumaczeniu: anyżówką). W porze obiadu zwykle wkraczało na stół pożywne danie jednogarnkowe złożone z warzyw i wszelkiego typu mięsiwa. Na kolację dramatopisarz preferował szparagi z własnego ogródka – gotowane, przyprawione cytryną i pieprzem, otoczone jajami w koszulce. Jego ochmistrzyni nie umiała niestety robić deserów, więc w razie potrzeby sprowadzał je z miasta.
Na koniec przestrzeń, w której próżno by szukać Lopego de Vega – kącik kobiecy (estrado femenino). Urządzony zgodnie z ówczesną modą w stylu orientalnym. Pośrodku znajduje się el brasero, pradziadek farelki. Nad kobiecymi głowami – lustro. Można zgadywać, że siadywała na tym podeście ostatnia wielka miłość dramatopisarza – Marta de Nevares, która zmarła w roku 1632. W tym samym roku powstał dramat uważany przez wielu za arcydzieło – La Dorotea. Lope wspominał w nim młodzieńczą miłość do Eleny Osorio, kobiety która stała się przyczyną jego wygnania…
Na stronie Casa Museo Lope de Vega znajduje się pytanie dla ciekawskich, które być może i Ciebie nurtuje, miły Czytelniku: dlaczego w domu wielkiego literata nie było toalety? W odpowiedzi przetłumaczę muzealne zdania:
W epoce Lopego de Vega, żaden dom, nawet najbardziej komfortowo urządzony, nie dysponował łazienką ani ubikacją. Mieszkańcy mieli specjalne naczynia zwane servidores, gdzie załatwiali swoje potrzeby. Nocą wylewali ich zawartość [z balkonów czy okien – K.Ł] wprost na ulicę. Wcześniej uprzedzali potencjalnych przechodniów okrzykiem ¡agua va!
Źródła:
- Osoby hiszpańskojęzyczne mogą znaleźć ciekawostki na temat corrali de comedias w dwóch krótkich filmikach zamieszczonych na tej stronie.
- Teatr w epoce Lopego de Vega jest opisany także na stronie internetowej Casa Museo Lope de Vega, podobnie jak biografia dramatopisarza.
- Zdjęcie rysunku, na którym znajduje się Corral del Príncipe pochodzi z książki Ricarda Sepúlvedy, El corral de la Pacheca, Madrid 1921, s.18-19. Jest to rekonstrukcja. Wykonał ją Juan Comba (1852-1924). Zdjęcie wraz z opisem można znaleźć na stronie internetowej portalu Cervantes Virtual.
- Lope de Vega, Nowa sztuka pisania komedii w dzisiejszych czasach przedstawiona Akademii w Madrycie, tłum., wstęp i oprac. Urszula Aszyk, Gdańsk 2008.