Nigdy nie sądziłam, że jestem millenialsem. Pisząc ten tekst, sprawdziłam sumiennie, jakie pokolenia obejmuje ten termin i generalnie chodzi o ludzi urodzonych w latach 80. i 90., więc jestem. Jestem także jedną z 4 200 osób, które w 2008 roku opuściły uczelnie artystyczne, „próbując wydeptać sobie mikromiejsce w tłumie jednakowych ambicji, celów i pragnień”, jak pisze Olga Byrska w tekście „Chcemy tylko szacunku”. Miałam szczęście, bo w zasadzie wydeptywać zaczęłam nieco wcześniej, a rafy bezpłatnych staży i praktyk, które są tematem tego tekstu, udało mi się ominąć. Na IV roku Wiedzy o Teatrze dostałam pracę w sekretariacie miesięcznika „Teatr” i uważałam, że jestem królową świata i zwyciężczynią Hiszpańskiej Loterii Bożonarodzeniowej w jednej osobie. Nadal tak uważam. Pracowałam z ludźmi, których teksty czytałam w czasie studiów i uwielbiałam swoją pracę. Przychodziłam do niej dużo wcześniej, niż musiałam, cieszyłam się, że mam swoje (uporządkowane) biurko w pięknej, jasnej kamienicy, która ma swój zapach. I napisałam swoje pierwsze teksty. Oszalałam z radości, widząc w druku recenzję z „Grubej świni” w łódzkim Jaraczu, pod jakże wysmakowanym tytułem „Trzy manekiny i Gracja”! Do dziś, kiedy przychodzę na Kozią, wszystkie te miłe chwile wracają do mnie już na drewnianych schodach klatki schodowej. Do dziś czuję wielką radość pisząc do „Teatru”, choć dzielą mnie od niego już dwie inne redakcje, a teraz czas blogerskiej wolności. Oznacza to, że oprócz bycia millenialsem, jestem też prekariuszką.
Do powstania tych Zapisków staruchy przyczynił się „FakeDialog”, podarowany mi w formie wirtualnej przez studentów WoT.

Numer „FakeDialogu” został przygotowany w ramach zajęć Warsztat redaktora dla II roku studiów magisterskich na Wydziale Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej w Warszawie.
Czytałam naprawdę zachłannie. Ogromnie byłam ciekawa, kto studiuje teraz na moim kierunku, o czym marzą ci młodzi ludzie, co ich napędza do działania. Co czytają, co piszą. A piszą ważne rzeczy. Stworzyli unikalną wersję branżowego miesięcznika, by własnym głosem wypowiedzieć obawy i nadzieje swojego roku, swojego wydziału, swojego pokolenia. Pierwsza zmiana w stosunku do moich studenckich czasów jest bardzo wyraźna. Na moim roku mówiło się o byciu po studiach recenzentem lub kierownikiem literackim, a teraz w tekście Kamili Raűber „X czy Y?!” przeczytałam deklarację: „My, twórcy tego numeru, typowi millenialsi, mamy w przyszłości robić teatr, taki jest plan. Chcemy być producentami, reżyserami, dramaturgami”.
Druga zmiana jest niepokojąca. Nie pamiętam, by wśród moich kolegów był taki strach o przyszłość w – nieokreślonym przecież – zawodzie. W tekstach „FakeDialogu” bardzo często powtarzają się słowa „frustracja” i „brak”: brak etatu, brak mieszkania, brak perspektyw. Choć w zasadzie nie ma się czemu dziwić, skoro ze statystyk GUS przytoczonych przez Apolinarego Rzońcę w tekście „Dorosłe dzieci mają żal” wynika, że „pod koniec grudnia 2016 roku procentowa stopa bezrobocia grupy wiekowej 25-34 wyniosła 27,7%, w stosunku do ogółu”. Nie mam pojęcia, ile wynosił ten wskaźnik, gdy kończyłam studia, ale mój i moich kolegów niezdrowy optymizm zaowocował – wszystkie osoby, z którymi pozostaję w kontakcie, mają pracę. I co ciekawe, jest wśród nich reżyserka i producentka filmowa.

Instagirl. Ilustracja do tekstu Katarzyny Wojtasik autorstwa Kingi Czaplarskiej.
Jednym z najbliższych mi tekstów tego specjalnego numeru jest „Fotoszopowanie życia” Katarzyny Wojtasik. Konfrontacja życia prezentowanego w mediach społecznościowych ze zdrowym rozsądkiem młodzieży mieszkającej we wsi, z której pochodzi autorka. Znakomity pomysł. I w końcu nutka optymizmu. Z pojedynku FB vs życie, życie zawsze powinno wychodzić obronną ręką.
Świetna jest także cześć numeru dotycząca ciała, przede wszystkim kobiecego, poddawanego zabiegom dyscyplinującym. W tekście „Podatne ciała teatralne” Adrianna Ratajczak stara się przeniknąć mechanizm, który sprawia, że młoda dziewczyna zostaje studentką Wydziału Aktorskiego AT. Najbardziej zaciekawił mnie jednak w tym tekście Test Bechdel, który bada obecność kobiet w treściach kultury. Aby zdać, film lub sztuka muszą zawierać co najmniej dwie postaci kobiece, które rozmawiają na temat inny, niż mężczyzna. Jakie znam sztuki, które spełniają ten warunek? Przepowiadam sobie spisy osób z dzieł mojego doktoranckiego obiektu, Juana Mayorgi, i wcale nie jest łatwo, mimo że jest to humanista najczystszej krwi (a jednocześnie matematyk najczystszej krwi). Uff, znalazłam trzy! Na trzydzieści! I z pamięci!
- Kartograf – dwie kobiety rozmawiają o kartografii zagrożonego świata w kontekście (istniejącej lub nie) mapy getta warszawskiego, narysowanej przez małą dziewczynkę.
- Żółwica Darwina – pewna 200-letnia żółwica, Harriet i pewna małoduszna kobieta, Betty rozmawiają o sprzątaniu, historii i o możliwości zrobienia kariery w show businessie (żółwica się chyba liczy?).
- El arte de la entrevista – matka i córka rozmawiają o odchodzącym w niebyt świecie babci chorej na Alzheimera i o tym, że warto zrobić z nią wywiad, dopóki istnieje ten świat.
Mimo tych uspokajających odkryć, jasne jest, że Adrianna Ratajczak ma rację: patrzymy na sztukę, a przez jej pryzmat – na świat, z punktu widzenia mężczyzn.
WoTowski „Fake Dialog” jest napisany pod hasłem TEATR MILLENIALSÓW, ale bardziej niż o teatrze, opowiada o ich świecie, czyli także o moim świecie (?). Może wcześniej nie domyśliłam się, że jestem milleniasem – albo nawet przedstawicielką „pokolenia Y” – bo, jak podaje Anna Karczmarek, autorka tekstu „Marko, mów, jak jest naprawdę”, środowiskiem naturalnym tych istot jest Internet. Dla mnie jest on głównie użytecznym medium, dodatkiem do życia, ale w żadnym razie nie życiem samym.
Cieszę się bardzo, że studenci podzielili się ze mną swoją pracą, choć hurraoptymistyczny nastrój, z jakim przystąpiłam do lektury, stopniowo znikał. Nie dowiedziałam się, co ich napędza, co czytają albo co oglądają, tylko czego się boją. To jest uczucie ponadpokoleniowe (XYZ!) i mogę Wam powiedzieć, Drodzy Młodzi Koledzy, że z czasem słabnie. Zastępuje je radość z małych rzeczy. Teatralnych i całkiem realnych.