Jakie pytania powinna zadać feministka na pierwszej randce?
- Jaki jest twój ulubiony autor lub myśliciel? (czerwone światło, jeśli on nie wymieni żadnej kobiety!)
- Czy mógłbyś zmienić nazwisko po ślubie? (podkręcona piłka, szanse na pozytywną odpowiedź niewielkie, ale chociaż uświadomi sobie, że w ogóle istnieje taka opcja!)
- Czy ja mogę zapłacić rachunek? (plus dla tego, który zaproponuje płacenie naprzemiennie, chyba że w twojej rundzie zabierze cię do Felliniego, a w swojej do Baru Neptun)*.
Poza tym należy obserwować, czy on mówi „przepraszam” (chyba, że chcesz aby w tym związku wszystko było twoją winą). Właściwy mężczyzna powie: „Przepraszam za spóźnienie”, podejrzany: „Miałem nadzieję, że dotrę wcześniej”. Warto też zobaczyć, czy nie odczuwa dyskomfortu rozmawiając o rasizmie, homofobii lub ableizmie. Seksizm to nie jedyna forma opresji!

Wonder Woman (Joanna Kreft-Baka) i Robin Hood (Krzysztof Matuszewski), materiały prasowe Teatru Wybrzeże
Te wszystkie rady udzielone z przymrużeniem oka (mam nadzieję!) na portalu Role Reboot świetnie korespondują z klimatem spektaklu „Randka z feministą”, wakacyjną premierą Teatru Wybrzeże (reż. Michał Derlatka). Z tym, że tam to Steve pyta, czy może pocałować dziewczynę (jak mówili starożytni: mogiła!), albo na co ona ma w danej chwili ochotę, aby przypadkiem nie naruszyć jej terytorium. Oto efekt wychowania przez wojowniczą feministkę Morag, która na weselu własnego syna ulega ojcu panny młodej, obdarzonego naturą zdobywcy.

Kate i Steve materiały, prasowe Teatru Wybrzeże
Wszystkie wymienione (oraz niewymienione) role gra dwójka aktorów: Joanna Kreft-Baka i Krzysztof Matuszewski (na przemian z drugą obsadą: Anną Kociarz, Maciej Konopiński). Przebiórki odbywają się na oczach widowni, w imponującym tempie. Który widz nie lubi zajrzeć do teatralnej kuchni? Który aktor nie podgląda przez szparę w kurtynie, jaka jest dziś publiczność?
Powstał więc spektakl w lekkim tonie, w sam raz na letnią porę, co nie oznacza, że bez refleksji. Według mnie podstawowe pytanie, jakie ze sobą przynosi brzmi: czy człowiek naprawdę potrafi się zmienić? W domyśle: dla drugiej osoby, albo w związku z nią. Autorka tekstu, Samantha Ellis, zdaje się mówić: tak. Kate porzuca złych mężczyzn dla Steve’a, niezbyt porywczego piekarza i wegetarianina bez prawa jazdy, a on dostrzega, że opiekowanie się kobietą wcale nie oznacza chęci dominacji.
Spektakl, grany na scenie w Sopocie, to świetny wstęp do wieczornej randki na Monte Cassino. Zalecałabym jednak ostrożność w zadawaniu pytań z feministycznej listy. Może uległabym tylko pierwszemu, bo lektury naprawdę mówią dużo o wrażliwości i wyobraźni każdego z nas. Całą resztę można dopracować.
Kamila Łapicka
* dla feministek z Gdańska